Slættaratindur 880 m n.p.m. – Wyspy Owcze

Opublikowano: 09.06.2025
Ilość wyświeteleń:
Lokalizacja: Eysturoy

Slættaratindur, najwyższy szczyt Wysp Owczych, znajduje się na wyspie Eysturoy. W 2012 roku jego wysokość została oficjalnie skorygowana — zredukowano ją o 2 metry, do obecnych 880 m n.p.m. Choć nie imponuje wysokością, zdobycie go bywa wymagające z powodu zmiennych i często niesprzyjających warunków pogodowych. Podczas mojego sześciodniowego pobytu prognozy nie napawały optymizmem — niemal codziennie zapowiadano deszcz. Na szczęście pojawiały się krótkie okna pogodowe, jedno z których postanowiłem wykorzystać. Wyruszyłem o czwartej rano z Miðvágur na wyspie Vágar, gdzie miałem nocleg. Po nieco ponad godzinnej jeździe, w tym przejechaniu przez płatny tunel łączący wyspy, dotarłem do przełęczy Eiðisskarð (390 m n.p.m.), skąd rozpoczyna się szlak na szczyt. Parking leży między miejscowościami Gjógv, Funningur a Eiði. Sama trasa między nimi jest niezwykle malownicza — wcześniej przejechałem nią , dzięki czemu wiedziałem dokładnie, gdzie się zatrzymać. Gdy dotarłem na miejsce, byłem pierwszy; żadnych innych pojazdów jeszcze nie było, a szczyt spowijała gęsta mgła. Przejście przez ogrodzenie nie wymagało korzystania ze specjalnych schodków — wystarczyło przejść przez przerwę w płocie. Podejście początkowo prowadzi stromo w górę aż do ok. 650 m n.p.m., gdzie rozpoczyna się trawers zbocza. Od tego momentu szlak staje się łagodniejszy. Po pewnym czasie na parking zaczęły podjeżdżać kolejne samochody, a ja wkroczyłem w mgłę, która znacznie ograniczała widoczność. W partiach szczytowych pojawiły się łańcuchy ułatwiające wejście, a sama końcówka trasy prowadziła okrężnie. Na płaskim wierzchołku, od którego góra bierze swoją nazwę („Slættaratindur” oznacza „płaski szczyt”), widoczność była zerowa. Znajduje się tam kamienny schron chroniący od wiatru, z miejscami do siedzenia. W jego centrum stoi skrzynka, w której dawniej zapewne znajdowała się księga wejść — dziś, niestety, są tam tylko śmieci. Obok można dostrzec niewielki kopczyk z kamieni. Po chwili na szczyt dotarł jeszcze jeden turysta — jak się okazało, ze Szwajcarii. W drodze powrotnej mijałem wędrowców z różnych krajów, m.in. z Chin i Szwecji. Często zamienialiśmy kilka słów, głównie na temat warunków na górze. Jeden ze Szwedów niósł aparat z dużym obiektywem, ale przy tej widoczności raczej mu się nie przydał. Szlak z parkingu na szczyt nie jest oznaczony, ale prowadzi wyraźna ścieżka o długości około 3 kilometrów. Pomimo mgły w wyższych partiach, ogólnie trafiłem na dobre warunki. Do Miðvágur wróciłem już o godzinie 9:00 rano, z poczuciem satysfakcji z udanego porannego wejścia.