Zorza polarna – Norwegia

Opublikowano: 07.05.2025
Ilość wyświeteleń:
Lokalizacja: Norwegia

Zorza polarna to jedno z najbardziej widowiskowych zjawisk atmosferycznych obserwowanych na Ziemi – obok całkowitego zaćmienia Słońca, deszczu meteorów, burz z piorunami, perłowych obłoków, tęczy czy słonecznego halo. Jest to świetlne zjawisko atmosferyczne, widoczne głównie w pobliżu biegunów magnetycznych Ziemi. Na półkuli północnej nosi nazwę Aurora Borealis i można ją zaobserwować m.in. w Norwegii, Islandii, Grenlandii, Finlandii, Szwecji, Kanadzie oraz na Alasce. Na półkuli południowej natomiast zjawisko to określane jest jako Aurora Australis i występuje m.in. na Antarktydzie, Tasmanii oraz na Wyspie Południowej w Nowej Zelandii. Zorza polarna powstaje, gdy naładowane cząstki – głównie elektrony i protony pochodzące ze Słońca – są kierowane przez ziemskie pole magnetyczne w okolice biegunów i zderzają się z cząsteczkami atmosfery na wysokości od 80 do 300 km. W wyniku tych zderzeń powstaje światło widzialne, które przybiera różne kolory, w zależności od rodzaju gazu oraz wysokości, na której zachodzi zjawisko: zielony powstaje przy zderzeniach elektronów z tlenem na wysokości 100–150 km, jest to najczęstszy kolor. Czerwony również związany z tlenem, ale obserwowany na wysokościach około 200 km.            Fioletowy, niebieski , różowy to wynik oddziaływania na cząsteczki azotu.                                                                                 Kluczowym wskaźnikiem aktywności zorzy jest indeks Kp – skala od 0 do 9, gdzie 9 oznacza najsilniejszą aktywność geomagnetyczną. Przy wartości Kp 7 zorzę można dostrzec nawet w północnej Polsce. Prognozy aktywności można śledzić m.in. na stronie Aurora Forecast. Najlepszym okresem do obserwacji zorzy są zimowe miesiące. Oprócz pory roku i lokalizacji, ważne są także odpowiednie warunki: bezchmurne niebo, brak sztucznego oświetlenia oraz nieobecność Księżyca. Mieszkam w Norwegii od ponad 20 lat, jednak zorzę widziałem zaledwie kilka razy. Mieszkając na południu kraju, nie mogłem się doczekać zobaczenia tego niezwykłego zjawiska, więc postanowiłem polecieć do Tromsø i wynająć samochód. W hotelu otrzymałem mapkę z zaznaczonymi punktami widokowymi poza miastem, gdzie najlepiej obserwować zorzę. Niestety – pogoda pokrzyżowała plany. Niebo było całkowicie zachmurzone, a tego, planując wyjazd z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, nie sposób przewidzieć. Drugie podejście – zdecydowanie bardziej udane – miało miejsce w Kirkenes. Niska cena biletu zachęciła mnie i dwóch kolegów do podróży do tego małego miasteczka przy granicy z Rosją. Co ciekawe,  nazwy ulic widnieją tam zarówno po norwesku, jak i po rosyjsku. Na miejscu ponownie wypożyczyliśmy samochód. Pod koniec listopada dzień trwał tam zaledwie cztery godziny – od 8:00 do 12:00. Około godziny 20:00 wyruszyliśmy w jedno z polecanych miejsc poza miastem. Na miejscu spotkaliśmy włoską parę oraz ich norweskiego przewodnika. Zapytaliśmy go, czy tej nocy jest szansa na zobaczenie zorzy. Odpowiedział pewnie: „Na pewno będzie.” No i była. Po dłuższym oczekiwaniu na niebie pojawiła się jasna smuga – początkowo przypominała białą chmurę. Wkrótce rozpoczął się prawdziwy spektakl: zorza przybrała zielonkawy kolor, zaczęła tańczyć, falować, wznosić się, opadać i skręcać. Po kilku minutach zanikła, by po chwili znów się pojawić. Kilka lat później miałem okazję zobaczyć wyjątkowo silną zorzę w okolicach Svelvik, na południu Norwegii. Tym razem widoczna była nie tylko w odcieniach zieleni, ale również czerwieni.